poniedziałek, 9 maja 2016

Część 17 - Nieplanowane powiązanie

- No cześć, królewno. – o futrynę drzwi opierał się Daniel ze swoim doklejonym uśmieszkiem zwiastującym kłopoty i, standardowo, okularami na nosie. Chociaż patrząc na niego, Marinette mogła przyrzec, że kłopoty już go dopadły. To pewnie to miała na myśli Camille, pisząc mi, że woli przyjechać do mnie zamiast spotkać się w studiu. Za chłopakiem stała Cam i Phillipe, trzymający w rękach pokrowiec ze strojem Daniela. – Nie jesteśmy za wcześnie?
- Nie, nie! Wejdźcie! – Mari odsunęła się, robiąc miejsce gościom, by mogli wejść do środka. – Um… nie obrazicie się, jeżeli będziemy mieli towarzyszy?
- To znaczy? – zapytał stylista, dziwnie ożywiony.
- Na górze jest dwójka moich przyjaciół, Nino i Alya. – odpowiedziała zakłopotana. Chyba powinnam wcześniej ich uprzedzić, że nie będziemy sami… - Jeżeli źle zrobiłam, że…
- Nie ma sprawy, Mari. – powiedziała Camille, uśmiechając się do kuzynki. – To przecież nic takiego. Zresztą już ich chyba poznaliśmy, prawda, Daniel?
- Taaak, chyba sobie przypominam. – zastanowił się chłopak, ściągając okulary. – Ale ja nie mam nic przeciwko.
- W takim razie zapraszam na górę. – uśmiechnęła się Marinette, pokazując schody prowadzące na swoje poddasze.
Kiedy wspinali się po schodach na sam szczyt, muzyka grała bardzo głośno. Muzyka, którą Camille znała aż za dobrze. Z głośników leciał "I Know What You Did Last Summer", jeden z ostatnich przebojów Daniela i Miki, który bardzo szybko zyskał na sławie.
- Matko, TO tutaj też leci? – zaśmiała się, udając niechęć. – Cześć, dzieciaki!
- Żartujesz sobie, ta nuta jest genialna! – obrócił się w ich stronę Nino na obrotowym krześle. – Podziwiam cię, Daniel, za muzykę jaką tworzysz!
- Oh, bez przesady. To nie tylko ja, to dzięki wielu osobom powstają takie „genialne nuty”. Między innymi także dzięki Kamili… - spojrzał na dziewczynę dumnie, chociaż ona tego nie widziała, bo stała do niego tyłem.
- Mnie w to nie mieszaj! – rzuciła szybko, rozglądając się po pokoju. – Strasznie tu… różowo…
Toma, kiedy masz zamiar wyjawić kim jest Mika? – ciągnął dalej Nino. - Wszyscy chcą się dowiedzieć kim jest ta genialna piosenkarka!
- Doprawdy wszyscy? – spojrzał zagadkowo na chłopca. – A dlaczego tak bardzo wszyscy chcą wiedzieć, kim ona jest?
- Żartujesz sobie? Ukrywać taki głos? To oczywiste, że ludzie chcą poznać oblicze kobiety z tak niesamowitym talentem!
- Przyznaj się, że to twoja kochanka! – wypaliła nagle Alya, przez co Cam zakrztusiła się swoją własną śliną, co spowodowało niekontrolowany atak kaszlu.
- Camille, wszystko okej? – zapytała zaniepokojona Marinette. – Co ci jest?
- Nie, nie, wszystko w porządku! – powiedziała, cofając łzy, które napłynęły jej do oczu i łapczywie łapiąc w płuca powietrze. – Może zajmijmy się tym po co przyjechaliśmy?
- Ah, tak! Właśnie! Daniel, za parawan! Przebierz się w to. – Phillipe przejął ster i nie przeszkadzało mu to, że nie był w swojej „świątyni”, tylko w zupełnie nowym miejscu. – Jak skończysz to wyłaź, bo z Marinette musimy określić czy czegoś nie poprawić.
- No idę, już idę. – chłopak przewrócił oczami.
- Dobra, to powiedzcie mi, co w szkole? – odwróciła się Camille do kolegów z klasy Marinette i zagaiła rozmowę.
* * * * * *
Minęło półtora godziny, przez ten czas Marinette wraz z Phillipe uwijała się przy Danielu, robiąc minimalne, ale według nich konieczne poprawki, a Camille pogrążyła się w rozmowie z Alyą i Ninem.
- Wiesz co, według nas, w zamian za usługę Marinette, Daniel powinien coś dla niej zrobić. – wyszeptała Alya do dziewczyny.
- Co macie na myśli? – zainteresowała się dziewczyna.
- Byłaby możliwość, by Mari została zabrana na galę? –szepnął Nino. – Chciała zobaczyć jak to wszystko wygląda, ale nie przyzna się, bo uważa, że się nie nadaje na takie „wielkie” imprezy.
- Wy tak na serio? – zdziwiła się Cami. – Kurcze, dobrze się składa. Bo akurat mamy coś dla Marinette w niespodziance. Czekajcie, zaraz wracam!
- Dokąd idziesz? – zainteresował się Daniel, przeglądając się w lustrze. Już wszystko było gotowe, poprawki dokonane, stój pasował idealnie. – Marinette, jesteś mistrzynią samą w sobie!
- Ja zaraz wrócę! Zostawiłam coś w samochodzie! – mrugnęła do chłopaka, a ten ledwo widocznie skinął głową, rozumiejąc o co chodzi.
Camille zbiegła po schodach i podbiegła do drzwi. Chwyciła za klamkę, pociągnęła ją i wybiegła na korytarz, gdy niespodziewanie wpadła na kogoś z impetem. Jedną ręką chwyciła jego dłoń, druga wylądowała na jego klatce piersiowej na wysokości serca. Mimo, że tego nie chciała, Cam ogarnęła najpierw znajoma ciemność, a później rażący blask. W jej głowie przewijało się milion wspomnień tej osoby i czuła jej emocje. Dzieciństwo, rodzina, zniknięcie matki, samotność, pierwsze dni szkoły, nagła zmiana życia, zmagania z losem, miłość, wolność i życie w uwięzi. Biedronka.
Dziewczyna wróciła do rzeczywistości i spojrzała uważnie na zielonookiego chłopaka. Nigdy nie potrafiła nazwać tego uczucia, który ją właśnie ogarnął – ogromny żar w sercu, poczucie odpowiedzialności i… no właśnie. Miliard innych emocji kotłujących się w jej ciele. Miała ochotę wziąć chłopca i mocno go przytulić. Wiedziała co to oznacza – powiązanie. Daniel nie będzie chyba zachwycony…, pomyślała niechętnie. Chłopak także wpatrywał się na nią, jakby pierwszy raz w życiu ją ujrzał. Jakby zahipnotyzowany, nie mógł odwrócić wzroku od jej bijących złotym blaskiem oczu, a raczej ślepi. Dopiero po chwili Camilla się odezwała, odsuwając się od Adriena.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że ktoś stoi za drzwiami.
- N-nie, to ja przepraszam! To moja wina. – powiedział, powoli dochodząc do siebie. – To ja stałem jak kołek, mogąc się zdecydować czy zadzwonić do drzwi…
- Dlaczego się wahałeś? – zapytała prosto z mostu. Kiedy blondyn nie odpowiedział, widocznie zmieszany, Cami dodała. – Są na górze. Możesz do nich iść.
- Dokąd idziesz? – zainteresował się, chociaż sam nie mógł zrozumieć, skąd to nagłe poczucie, że obecność młodej kobiety tak nagle stała się dla niego ważna.
- Spokojnie. – Cam pogłaskała go czule po głowie. – Ja zaraz wrócę.
Odwróciła się i kontynuowała bieg w dół po klatce schodowej.
* * * * * *
- Adrien, stary! Co ty tu robisz? – zawołał Nino uradowany, widząc przyjaciela wchodzącego po schodach na poddasze.
- A-Adrien?! – wydukała Marinette, zaskoczona, że chłopak zjawił się niespodziewanie w jej mieszkaniu. – J-ja ty…
- Wpadliśmy na siebie z Camille, kiedy wychodziła z mieszkania. – zaczął czując się trochę nieswojo. - Powiedziała, że jesteście tutaj i żebym wszedł do środka…
- My właściwie skończyliśmy. – dumnie uniósł głowę stylista, chowając dzieło Marinette do pokrowca, zwracając się do niej ze szczerym uśmiechem. – Te parę ostatnich dni przy twoim boku, to najlepszy czas jaki przeżyłem w całym swoim życiu, Cukiereczku.
- Bo zaraz się zaczerwienię… - odpowiedziała skrępowana. – To naprawdę nic takiego!
- A jednak. Uratowałaś nas. – wtrącił się Daniel, wychodząc zza parawanu, już ubrany w swoje zwykłe ubranie. W tym samym czasie do pokoju wróciła Camille, trzymając coś za swoimi plecami. – Dlatego mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- Ż-że jak? – zająknęła się Mari.
- Nie mogliśmy się powstrzymać i postanowiliśmy, że jako nowa osoba, mimo, że jeszcze nie oficjalnie, pracująca dla NAS… – mówiąc to, Cam spojrzała na Daniela i Phillipe stojących po jej obu stronach. - … zabieramy cię ze sobą na galę.
- Żartujecie sobie? Ale ja nawet nie mam odpowiedniej kreacji na coś takiego…!
- Już masz! – poprawił ją radośnie stylista, wyciągając zza pleców jej kuzynki czerwoną sukienkę. – Specjalnie dla ciebie!
- Żeby nie było, to on to wybierał. – powiedziała cicho Cami, wzruszając ramionami. – Ja się niestety na sukienkach nie znam.
- Nie, nie mogę iść…
- Nie masz wyboru, to polecenie służbowe. – odparował Daniel, po czym dodał z uśmiechem na ustach. – No chyba, że wolisz, bym zaprowadził cię tam tak samo, jak ostatnio wyprowadziłem się ze szkoły.
- Nie ośmielisz się! – zaczęła Marinette, niedowierzając.
- Aha, uwierz mi, ośmieli się. – sprostowała Camille z szyderczym uśmiechem na ustach. – Znam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie ma żadnych hamulców, by coś takiego zrobić.
- Przykro mi, ale jest troje na jedną. – zaczął Daniel.
- Pięcioro na jedną! – przerwała mu Alya. – My także uważamy, że powinna iść!
- Właściwie, to sześcioro. – powiedział Adrien, patrząc przyjaźnie na Marinette. – Musisz tam być.

_________________________________________________________________________________
*[Shawn Mendes, Camila Cabello - I Know What You Did Last Summer]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz