sobota, 23 kwietnia 2016

Część 10 - "Toma" (part.2)

- A więc, moi drodzy, zinterpretujmy co autor miał na myśli. – powiedziała Madame Bustier, patrząc na całą klasę. – Alix, może ty zacznij…
- Ugh, nie cierpię zajęć z francuskiej literatury – wyszeptała do Marinette Alya, patrząc się na nauczycielkę.
- Tak, ja także dzisiaj nie mogę się zbytnio skupić. – powiedziała Mari. – Możesz jeszcze raz pokazać mi ten magazyn? Widziałam, że wszyscy w klasie już go czytali.
- Jasne. – Alya podała gazetę pod ławką. – Nie dziw się, wszyscy się zainteresowali artykułem o Tomie.
- Domyślam się. – dziewczyna otworzyła gazetę na stronie z artykułem o piosenkarzu i jeszcze raz prześledziła tekst. Coś w tym jest, ja nigdy nikogo nie znam, tak jak Chloe – zaczęła myśleć Marinette patrząc się na zdjęcia młodego mężczyzny. Może faktycznie go zna… Albo przynajmniej załatwi sobie z nim zdjęcie.,
- Hej, Mari, co jest? – odwrócił się Nino, a zaraz po nim Adrien. – Wydajesz się smutna.
- Nie, nie… to nic takiego…
- Chyba nie chodzi co o to, co powiedziała Chloe? To jędza, nie możesz brać do siebie jej słow.
- Nino ma racje, Marinette. – powiedział cicho Adrien. – Udawaj, że to nigdy nie nastąpiło. Ona się myli, wiesz o tym. Pomyśl, kto zaprojektował okładkę albumu Jaggeda Stona?  Chloe? – chłopak się lekko uśmiechnął. - Nie wydaje mi się.
- Marinette, a może ty odpowiesz na to pytanie? –ich małą rozmowę wyrwał głos nauczycielki.
- Cholera. – jęknęła cicho Alya, po czym wyszeptała. – Dzięki Nino, wszystko przez ciebie!
- N-no więc… ja… - zaczęła Mari. – Czy mogłaby Pani powtórzyć pytanie?
Wtedy Chloe się zaśmiała kpiąco, a Marinette, Alya, Nino i Adrien spiorunowali ją wzrokiem.
- Dobrze, ostatni raz… - westchnęła Madame Bustier. – A więc jak interpretujemy…
W tym momencie rozległo się pukanie i drzwi od klasy się otworzyły. W drzwiach stanął wysoki, młody mężczyzna, o białych włosach, w czarnych okularach przeciwsłonecznych, które zasłaniały jego oczy; ubrany w czarne spodnie i czarną koszulę z rozpiętymi trzema górnymi guzikami i jednym dolnym, odsłaniając fragment torsu.
- Proszę wybaczyć, chyba nie przeszkadzam? – zapytał chłopak.
- Przepraszam, ale kim pan jest…? – zapytała się zdezorientowana nauczycielka. Ale wszyscy uczniowie wiedzieli kim był owy mężczyzna. – W-w czym mogę panu pomóc? Po co pan tu przyszedł?
- Och, to przecież Toma! – zapiszczała cicho Chloe i wyglądała jak w siódmym niebie. – Przyszedł do mnie, mówię wam!
- Ah, to nic takiego. – chłopak spojrzał w głąb sali, zatrzymał się wzrokiem na Mari i uśmiechnął się łobuzersko. - Ja przyszedłem tylko zabrać Marinette.
- C-co? – cała klasa wypowiedzieli zgodnie chórem, chociaż najgłośniej wykrzyczała to blondynka.
- Ależ pan nie może zabrać Marinette… - zaczęła kobieta.
Wtedy chłopak ściągnął okulary i spojrzał wprost na nauczycielkę, uśmiechając się tajemniczo.
- Myślę jednak, że to nie będzie żaden problem. – puścił jej oczko, a kobieta osunęła się na ziemię, jakby zemdlała.
Ogólnie dziwna aura zapanowała w Sali: wszystkie dziewczęta siedziały sztywno, wpatrując się w przybysza jak zahipnotyzowane, nawet Alya. Tylko chłopcy rozglądali się na boki nie rozumiejąc co się dzieje. Daniel w paru susach dotarł do ławki Marinette, stając obok niej i ukłonił się nisko, patrząc się jej głęboko w oczy.
- Witaj, Księżniczko. Czy mogę cię porwać, na pewien czas?
- C-co, że jak? – Marinette zaczęła, nie rozumiejąc co się dzieje. Tylko ona mogła się normalnie ruszać, w przeciwieństwie do reszty koleżanek. – Ale, co.. jak… Ty mnie znasz?
- Ależ oczywiście. – uśmiechnął się słodko. – Wiem o tobie bardzo dużo, od dawna chciałem cię poznać. A teraz chodź ze mną, coś tak mi się zdaje, że nie chce ci się tutaj siedzieć.
Daniel wyciągnął Mari za rękę z ławki i po chwili znalazła się na jego rękach. Zanim doszło do niej co się dzieje, Daniel wybiegł z klas, trzymając ją w swoich objęciach.
- Nie, Marinette! – dziewczyna słyszała tylko za sobą wołanie Adriena, lecz nie miała jak na niego spojrzeć, bo i tak wszystko zasłaniał jej tors Tomy. – Marinette, czekaj!
Była tak zdezorientowana, że nie mogła się ruszyć. Kiedy wybiegli ze szkoły, Daniel raptownie i chwiejnie się zatrzymał, jakby coś przeszkodziło mu w dalszym biegu. Postawił dziewczynę na ziemi i się obrócił z dziwnym uśmieszkiem na ustach. Za nim stał Adrien, ze wściekłością w oczach, a Nino i Alya dopiero dobiegali do trójki stojącej u szczytu schodów szkoły.
- Coś nie tak? – zapytał rozbawiony mężczyzna, patrząc się na trójkę dzieciaków stojących przed nim.
- Co robisz z Marinette? – zapytał Nino, przybierając bojową postawę, taką jak Adrien.
- Ja? Nic takiego. Tylko ją porywam. – Daniel objął Mari od tyłu, nie spuszczając wzroku z Adriena. Wyczuł, że chłopakowi to się BARDZO nie podoba. Postanowił, że bardzo chętnie jeszcze chłopaka podrażni. – Może ją jeszcze zobaczycie… a może jednak nie.
- Nie masz takiego prawa! Prawda, Alya? – Nino zwrócił się do dziewczyny stojącej tuż obok niego, ale ona nawet nie zareagowała. – Alya?
- Jesteś… Jesteś niesamowity! – zaczęła się zachwycać dziewczyna, pomimo swoich wcześniejszych deklaracji, że urok Tomy jest tylko mitem. – Nie masz ochoty porwać jeszcze i mnie?
- Wybacz słodko, ale MOJA mała Marinette mi wystarczy. – odpowiedział, głaszcząc Mari po głowie.
- Chwila, ale… moment… po co ja ci jestem w ogóle potrzebna? – dziewczyna w końcu doszła do siebie i wyplątała się z uścisku Daniela, odsuwając się o pare kroków. – I skąd w ogóle mnie znasz?
- A czy to ważne? Po prostu cię potrzebuję, księżniczko. Chodź ze mną, a przysięgam, że togo nie pożałujesz.
- Powiedz tak do niej jeszcze raz, a zobaczysz… - Adrien powiedział cicho pod nosem, tak, że nikt z obecnych tego nie usłyszał, z wyjątkiem Daniela.
- Nie mogę tak z tobą iść… Ja cię w ogóle nie znam!
- No to w końcu poznasz i to bardzo blisko. – mrugnął do niej mężczyzna. – A teraz chodź, nie mamy zbyt wiele czasu.
- Ona nigdzie nie idzie! – Chłopaki wykrzyczeli zgodnie.
- A chcecie się założyć…? – zaczął Toma, lecz nagły hałas mu przerwał. Pod szkołą zatrzymał się czarny Jaguar i po chwili wysiadła z niego wysoka, piękna dziewczyna, także ubrana na czarno, w czarnym kapeluszu, który Marinette doskonale znała.
- Daniel, przestań się znęcać nad dzieciakami.
- Camille! – zawołała dziewczyna na jej widok i uradowana pobiegła w jej kierunku.
- No nie… dzięki, wszystko zepsułaś. – jęknął zawiedzony Daniel, przewracając oczami. Ramiona mu opadły. – Nie mogłaś przyjechać trochę później? Akurat świetnie się bawiłem!
- O. MÓJ. BOŻE. – zaczęła Alya, a ręce jej drżały. – T-to przecież… przecież to Camille Milano! Jezu, to naprawdę ona! Nie wierzę!
Marinette rzuciła się w ramiona Camilli, a ta ją mocno objęła. Kiedy Camille poczuła mocny uścisk dziewczynki wokół swojego pasa, jej serce zabiło mocniej i jakby zaczęło się rozpływać z gorąca. Tak mocne emocje zalały jej ciało, że Polka musiała się powstrzymać, przed uronieniem łzy. Nie wiedziała, że aż tak bardzo tęskniła za Mari.
- Ej, dobra, może mi ktoś wytłumaczyć o co chodzi? – Nino rozglądał się po wszystkich obecnych, drapiąc się pod czapką, kiedy reszta jego towarzyszy zaczęła schodzić po schodach. – Ej, czekajcie na mnie!
Alya podbiegła dwóch obejmujących się dziewczyn z niedowierzaniem malującym się na twarzy.
- Marinette! Ty znasz Camille Milano?! – zdenerwowała się dziewczyna, patrząc to na przyjaciółkę, to na jej idolkę. - Czemu mi nie powiedziałaś?
- Czy zna? – zaśmiała się Cami. – To chyba mało powiedziane.
- Co masz na myśli? – zapytał Adrien, kątem oka wciąż spoglądając na stojącego obok niego Daniela.
- Marinette jest kuzynką Camille. – oświadczył mężczyzna ubiegając młodą kobietę, wkładając okulary z powrotem na nos. – Serio, nic wam się nie chwaliła?
- Nie ma tu się czym chwalić, Daniel. – ucięła Polka.
- To ty kazałaś Tomie mnie wyciągnąć z zajęć? – zaczęła powoli Marinette.
- Nie, nie kazałam. Sam to wymyślił… - westchnęła, zasłaniając jedno oko dłonią, robiąc a’la face palm. – Chociaż nie powiem, zgodziłam się na ten pomysł, bo wiedziałam, że na pewno wypali.
- Oczywiście, że wypalił, w końcu to mój pomysł. – odparł chłopak prostując się i dumnie unosząc głowę.
- Dobra, dobra, bo zaraz popadniesz w samo zachwyt. – ucięła Cam, gasząc swojego partnera. – Znowu. A na to nie mamy czasu.
- Dlaczego właściwie chciałaś mnie wyciągnąć ze szkoły? – doczekiwała Mari, nie rozumiejąc sytuacji.
- Marinette, potrzebuję cię. – odpowiedziała poważnym tonem, patrząc jej głęboko w oczy.

- Chciałaś powiedzieć, że MY potrzebujemy… - wtrącił Daniel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz